niedziela, 4 grudnia 2011

Kosowo tanio sprzedam


Dobiegła końca ósma (sic!) runda kapitulanckich negocjacji, prowadzonych przez zdesperowane soc-liberalne władze Serbii z albańskim reżimem tzw. „Republiki Kosowo”, czyli z władzami państwa, którego Serbia formalnie nie uznaje. Absurd? Nie, po prostu przejaw skrajnie niesuwerennego myślenia zastraszonych władz Serbii, nastawionych obecnie na jak najszybsze spełnianie wszelkich wydumanych żądań z Brukseli. Żądań, których spełnienie ma zapewnić Serbii status kandydata na członka zawirusowanej kryzysem Unii Europejskiej. A Unia zażądała m.in. „uregulowania stosunków z Republiką Kosowo”. Negocjacje z „Republiką Kosowo” na użytek mediów i ludu nazwano „technicznymi” i obudowano odpowiednią zasłoną PR-owską. Kosowscy Serbowie wyczuli, czym to pachnie, zabarykadowali więc w sierpniu całe północne Kosowo: zażądali międzynarodowych gwarancji, że administracyjna granica pomiędzy tą serbska prowincją a tzw. Centralną Serbią – przynajmniej na tym jednym odcinku - nie uzyska statusu granicy celnej ani tym bardziej państwowej. Serbski rząd zrobił jednak co mógł aby spacyfikować własnych obywatelki i rodaków, wciskając im rozmaity kit, byle tylko zaprzestali protestów. Kosowscy Serbowie okazali się mniej naiwni od litewskich Polaków i po prostu zignorowali „dobre rady” belgradzkich politykierów, kontynuując walkę o swoje prawo do bycia obywatelami Serbii. Rząd w Belgradzie w podzięce bez żenady nazwał ich... kryminalistami i ekstremistami, którzy generują napięcia i stoją na świetlistej drodze Serbii do Unii Europejskiej, po czym ustami samego prezydenta Serbii wezwały ich do demontażu barykad. W międzyczasie ci sami politycy praktycznie nie reagowali na brutalne próby rozbicia serbskich barykad przez KFOR, traktujący cywilnych Serbów pałami, gazem łzawiącym i w końcu strzelając do nich z broni ostrej. Skuteczność tej pacyfikacji stymulowała gigantyczna łapówka, wręczona KFOR przez przedstawicieli albańskiego reżimu w Prisztinie, na którego czele wciąż stoi szef albańskiej mafii Hashim Thaci. „Techniczne negocjacje” Belgradu i Prisztiny doprowadziły wczoraj do podpisania dokumentu, za którego sprawą granica tzw. „Republiki Kosowo” z Serbią faktycznie stanie się granicą celną, przy czym czynności celno-kontrolne będą na niej wykonywać wspólnie policjani i celnicy Serbii, EULEX oraz policjanci i celnicy „Republiki Kosowo”. Ci ostatni mają być jedynie „obserwatorami”. Rząd Serbii odtrąbia sukces i czeka na poklepanie po plecach przez Brukselę a kosowscy Serbowie trwają na barykadach i proszą o dostarczenie im oryginalnego tekstu umowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz