środa, 30 marca 2011

Degeneracja nie omija Serbii


W 1989 roku Slobodan Milosević obiecywał powstanie Wielkiej Serbii. Dziś Serbia jest malutkim państewkiem, a w przyszłości może zniknąć z mapy Europy. Wojna na Bałkanach rozpętana przez Milosevicia zakończyła się porażką Belgradu. Najpierw rozpadła się Jugosławia, w której Serbowie odgrywali dominującą rolę, a następnie okrojona została sama Serbia, gdy oderwały się od niej i ogłosiły niepodległość Czarnogóra i Kosowo. W trakcie wojny zginęło 50 tys. Serbów, a około 1 mln zostało uchodźcami i musiało opuścić swoje domy. Klęska militarna zbiegła się z kryzysem gospodarczym i moralnym. Jednym z największych problemów, przed jakimi stoi Serbia, jest zapaść demograficzna. W 2007 roku przyrost naturalny w kraju był ujemny i wynosił minus 4,7 promila (tzn. w ciągu roku z każdego 1000 obywateli ubyło 4,7 osób). W 2008 roku spadek ludności był zbliżony i wynosił minus 4,6 promila. Owa tendencja ujemna jest stała od wielu lat, np. w 1999 roku ubytek ludności wynosił minus 3,9 promila, a w 2000 roku minus 4 promile. Społeczna apatia, poczucie beznadziei i brak perspektyw na przyszłość powodują, że w Serbii zawieranych jest coraz mniej małżeństw. Rośnie natomiast liczba rozwodów – w 2010 roku na 1000 małżeństw rozpadło się 222,1. Olbrzymia pozostaje skala procederu zabijania dzieci poczętych – dysponujemy tylko statystykami z państwowych klinik, gdzie w 2008 roku dokonano 19.000 aborcji, nie są natomiast dostępne dane z klinik prywatnych. Wysoka jest również liczba samobójstw – każdego dnia życie odbiera sobie czterech Serbów. Ze wszystkich badań socjologicznych wynika, że mieszkańcy tego kraju z niepokojem i brakiem nadziei spoglądają w przyszłość. Milosević obiecywał swoim rodakom Wielką Serbię, a uruchomił procesy, które przyspieszyły upadek państwa. Warto pamiętać, że tuż przed wybuchem wojny parlamentarzyści uchwalili ustawę zakazującą aborcji z przyczyn społecznych. Weto Milosevicia sprawiło jednak, że prawo to nie weszło w życie. Aż dziw bierze, że „rzeźnik z Bałkanów” nie jest dziś bohaterem środowisk proaborcyjnych. T.S. FRONDA.PL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz