piątek, 3 grudnia 2010

Bojkot i kolaboracja


Rząd w Belgradzie wzywa Serbów w Kosowie do zbojkotowania wyborów do parlamentu samozwańczej „Republiki Kosowo”, które odbędą się 12 grudnia. Ale solidarność kosowskich Serbów od dawna jest mitem. W wyborach weźmie bowiem udział aż 8 serbskich komitetów wyborczych. Belgrad nie uznaje ogłoszonej niespełna trzy lata temu niepodległości Kosowa.
W przeszłości kosowscy Serbowie bojkotowali już wybory do władz „Republiki Kosowo”. Praktycznie całkowity bojkot tak wyborów jak i instytucji tego marionetkowego quasi-państwa prowadzą mieszkańcy serbskiego etnicznie, północnego Kosowa. Miejsca w parlamencie i rządzie „Republiki Kosowo”, zarezerwowane dla przedstawicieli mniejszości serbskiej, zajmują jednak kosowscy Serbowie z Niezależnej Partii Liberalnej (SLS) , którzy ignorują odezwy Belgradu i uznają stan faktyczny, zaistniały w 2008 r. Dla jednych to skorumpowani zdrajcy, dla innych realiści. Niezależną Partię Liberalną (SLS) popierają Serbowie zamieszkali w południowych enklawach Kosowa. Marionetkowa „Republika Kosowo” przechodzi najgłębszy kryzys polityczny od samozwańczego ogłoszenia swej niepodległości w lutym 2008 roku. Stosunki między rządzącymi Kosowem partiami koalicyjnymi: Demokratyczną Partią Kosowa oraz Demokratyczną Ligą Kosowa (LDK) pogorszyły się, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł we wrześniu, że były prezydent Fatmir Sejdiu nie może być jednocześnie prezydentem i przewodniczącym swojej partii, czyli LDK. W następstwie tej decyzji szef państwa złożył rezygnację. W połowie października Sejdiu niespodziewanie wycofał z koalicji sześciu swoich ministrów, w wyniku czego rząd koalicyjny Hashima Thaciego stracił większość parlamentarną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz