Serbscy antykomuniści chcą rehabilitacji generała Dragoljuba Mihajlovicia, rozstrzelanego w 1946 r. przez komunistów przywódcę czetników. Tocząca się od miesięcy przed serbskim sądem najwyższym sprawa Mihajlovicia powoli nabiera międzynarodowego charakteru. Na procesie rehabilitacyjnym przywoływane są korzystne dla niego odtajnione brytyjskie dokumenty, a na rzecz generała zeznają emerytowani amerykańscy lotnicy. Obrońcy Mihajlovicia nie wykluczają, że kolejnych dowodów jego niewinności pojadą szukać do Moskwy. W tle zaś trwa spór o to, jak we współczesnej Serbii upamiętniać czetników - okrytych sławą bojowników z czasów II wojny światowej. Mihajlović, oficer królewskiej armii Jugosławii, stanął na ich czele tuż po zajęciu kraju przez wojska III Rzeszy i jej sojuszników wiosną 1941 r. Początkowo wspierany przez Aliantów walczył z Niemcami i ich sojusznikami oraz z komunistycznymi partyzantami Josipa Broz Tito. <
Z ujawnionych podczas rozprawy tajnych dokumentów brytyjskiego MSZ wynika też, że w 1946 r. Londyn próbował bronić Mihajlovicia. Tito był jednak głuchy na wszelkie argumenty. - Proces był do cna nieuczciwy. Mihajlović nie mógł sam na sam rozmawiać ze swoim obrońcą - raportował jeden z dyplomatów. Kolejne przesłuchanie w jego sprawie zaplanowano na grudzień. Bez względu na to, co orzeknie sąd, w społeczeństwie umacnia się pamięć o Mihajloviciu i czetnikach. Na belgradzkich bazarach łatwo znaleźć jego zdjęcia razem z fotografiami innych serbskich bohaterów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz